Edyta Piasecka Interview
Soprano Edyta Piasecka talking about Andriy Yurkevych and her role in "Il Turco in Italia". In polish Ośmieliłam się powiedzieć do Yurkevycha podczas prób, że jest to moja czwarta produkcja „Strasznego dworu” i pierwszy raz w życiu ta opera mi się podoba. Dotychczas, gdy mi proponowano w niej występ, to dziękowałam. Okazało się, że partię Hanny można zaśpiewać belcanto, a aria ta staje się piękna. Zrobił to właśnie Andriy. Kiedyś Andrzej Straszyński opowiedział mi, że jeżeli pomiędzy śpiewaczką a dyrygentem nie ma motylków wymiennych to wykonanie nie jest poprawne. U Andriya zauważyłam jakieś czułki. On dokładnie wie, kiedy zaczynam i kiedy kończę, kiedy chcę „usiąść” i na jakiejś frazie. Wcale nie muszę patrzeć na niego. W tej operze jestem odwrócona tyłem, a on doskonale wie, co w danym momencie zrobię. Ponadto myślę, że jemu podobają się pewne barwy i typy wykonywania dźwięków. Choćby nie wiem, co śpiewaczka robiła, to z pewnymi solistkami pracuje mu się lepiej, a z innymi gorzej. Cieszę się, że mój typ śpiewania i mój rodzaj głosu – koloratura dramatyczna – jemu odpowiada. Obecnie w Operze Narodowej jest grupa twórców, która świetnie ze sobą współpracuje i dba o wysoki poziom pracy artystycznej. Mamy wspólny oddech, bo oto pojawia się Christopher Alden i mówi po zapoznaniu się z zespołem: „Już cztery razy robiłem >>Turka we Włoszech<<, ale wszystko zmieniam, bo tutaj mamy inną Fiorillę”. I w dwa tygodnie mamy nowe przedstawienie – zupełnie inne niż to zrobione wcześniej w Aix en Provence. Chciałabym podkreślić to, co w Polsce jest nieznane. Andriy zna się na kunszcie śpiewaka, na sztuce utrzymania oddechu i głosu. On wie, dlaczego muszę zrobić ten czy inny gest, dlaczego muszę klęknąć czy wstać. On się dokładnie na tym zna. Większość dyrygentów niespecjalnie się tym interesuje, bo bardziej skupia się na symfonice. More (...)